Co się dzieje z akumulatorem przy –10°C? Zaskakująca fizyka, której nie widać gołym okiem
spis treści
Pierwsze mrozy potrafią obnażyć słabości akumulatora szybciej niż jakakolwiek awaria. Samochód, który latem odpalał „od strzała”, nagle zaczyna kręcić wolniej, kontrolki przygasają, a rozrusznik brzmi tak, jakby pracował pod górę. Wbrew pozorom nie jest to wynik zużycia z dnia na dzień, tylko efekt działania temperatury na chemię wewnątrz akumulatora. A ta zachowuje się zimą zupełnie inaczej, niż większość kierowców się spodziewa.
Dlaczego akumulator „słabnie”, gdy robi się zimno

W nowoczesnych akumulatorach reakcje chemiczne odpowiadające za gromadzenie i oddawanie energii przebiegają najwydajniej przy temperaturze zbliżonej do pokojowej. Gdy robi się zimno, wszystko zaczyna zwalniać. Przy –10°C akumulator może oddawać nawet o jedną trzecią mniej energii, a przy –18°C traci blisko połowę swojej pojemności użytkowej. To oznacza, że nawet zdrowy, kilkuletni akumulator zimą zachowuje się tak, jakby był dużo starszy niż w rzeczywistości.
Jednocześnie w mrozie silnik potrzebuje większej siły rozruchu. Gęstszy olej stawia większy opór, przez co rozrusznik musi wykonać cięższą pracę. W praktyce jest to połączenie dwóch niekorzystnych zjawisk: akumulator daje mniej, a auto potrzebuje więcej.
Krótkie trasy – zimowy wróg akumulatorów
Jeśli samochód pokonuje głównie krótkie odcinki, problem tylko się pogłębia. „Odpalenie”, ruszenie i przejechanie 2–5 km po mieście często nie daje alternatorowi szansy na doładowanie akumulatora. Pamiętajmy, że zimą zwiększa się zużycie energii na same odbiorniki: dmuchawa pracuje mocniej, odmrażanie szyb włącza się automatycznie, a ogrzewanie foteli i kierownicy potrafi pobierać zaskakująco dużo prądu. W efekcie bilans energetyczny jest często ujemny – a akumulator każdego dnia jest trochę bardziej rozładowany.
Ciekawostką jest to, że wiele aut ma zaprogramowaną w zimie bardziej oszczędną pracę systemów. Przykładowo system start/stop często wyłącza się sam — nie dlatego, że coś uległo awarii, lecz dlatego, że komputer uznał poziom napięcia za zbyt niski, aby ryzykować zatrzymanie silnika.
Światła, dmuchawa i elektronika pracują ciężej

W mrozie układ elektryczny auta ma znacznie więcej zadań niż latem. Podgrzewanie tylnej szyby, lusterek i szyb przednich pochłania sporo energii, a nowoczesne samochody mają coraz więcej odbiorników działających w tle. Gdy akumulator jest zimny, każdy dodatkowy pobór prądu ma dla niego większe znaczenie — a im starszy jest akumulator, tym szybciej objawia się to w postaci słabego rozruchu.
To właśnie dlatego wielu kierowców zauważa, że tuż po ekspresowym uruchomieniu nawiewu na maksimum i włączeniu grzania szyb światła minimalnie przygasają. To normalny efekt zimowego zapotrzebowania na energię — i sygnał, że alternator i akumulator pracują na pełnych obrotach.
Kiedy osłabienie jest naturalne, a kiedy to już oznaka końca?
Warto pamiętać, że sezonowe pogorszenie parametrów akumulatora nie zawsze oznacza, że jest on do wyrzucenia. Akumulator może zimą zachowywać się gorzej, a wciąż być sprawny. Typowy przykład: samochód kręci ospale jedynie rano, gdy auto jest całkowicie wychłodzone. Po przejechaniu kilku kilometrów sytuacja wraca do normy.
Niepokojące sygnały pojawiają się dopiero wtedy, kiedy:
- samochód kręci słabo zarówno rano, jak i na ciepło,
- kontrolki przygasają w trakcie jazdy niezależnie od temperatury,
- napięcie spoczynkowe spada wyraźnie poniżej typowego poziomu,
- po nocy akumulator „gubi” duży procent ładunku mimo wyłączenia wszystkiego.
W takich przypadkach problem rzadko wynika wyłącznie z pogody — najczęściej akumulator zaczyna po prostu kończyć swój żywot.
Zima nie psuje akumulatora – po prostu pokazuje jego prawdziwą kondycję
Mrozy nie zużywają akumulatora w przyspieszonym tempie. One jedynie ujawniają to, czego latem nie widać: obniżoną pojemność, spadki napięcia, osłabione reakcje chemiczne i powolną degenerację płyt. Dlatego pierwsze zimowe poranki są najbardziej „bezlitosnym testem”. Jeżeli akumulator dawał sobie radę „na ostatnich procentach”, zimą nie będzie w stanie tego ukryć.
Warto wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w środku, bo kiedy rozumiemy chemiczne i fizyczne procesy wpływające na akumulator, łatwiej rozróżnić zimowe normy od realnych problemów. A to pozwala uniknąć niepotrzebnych nerwów… i telefonów o pomoc o siódmej rano, gdy wszystko skrzypi od mrozu.